Lucy Heartfilia, 17 letnia blondynka o czarujących czekoladowych oczach i szerokim uśmiechu szła
po chodniku podśpiewując melodie z dzieciństwa. Dłonie złączyła za sobą a oczy wpatrywały się
w błękitne niebo po którym dryfowały puszyste chmury. Mężczyźni patrzyli na nią z pożądaniem, w
końcu Lucy została obdarzona dość sporym biustem jak na swój wiek. Spódniczka od mundurku,
falowała przy każdym jej kroku. Rybacy którzy płynęli po rzece przy której szła popatrzyli na jej
ciało a potem na stopy które były blisko krawędzi.
- Panienko! Proszę uważać! - Krzyknął 20 paro letni mężczyzna w stronę Lucy, która słysząc to
stanęła i popatrzyła na niego zdezorientowana. Uśmiechnęła się i pomachała mu, po czym ruszyła
dalej.
- Ludzie są tutaj mili. - Pomyślała z uśmiechem. - Nie tak jak u mnie...
Nagle Lucy przystanęła i wyciągnęła kartkę ze swojej małej torby. Zlustrowała ją swoim wzrokiem
i próbowała powiązać nazwę ulicy na której się znajdowała z mapą, dzięki której mogła znaleźć
nową szkole. Jej oczy się rozszerzyły gdy zobaczyła gdzie się znajduje.
- Cholera! - Przeklęła i zawróciła biegnąc w stronę z której przyszła. - Poszłam za daleko i w
dodatku się spóźniłam!
Żeby nie było mało potknęła się a kartka wyleciała z jej dłoni. Lucy wylądowała na chodniku, jednak
kartka wleciała prosto do rzeki. Nasiąknęła wodą i nawet oddalona a parę metrów Lucy, widziała
że napisy się już rozmazały.
- NIEE! - Krzyknęła zrozpaczona. - JAK JA DOTRĘ DO SZKOŁY?!
Zbulwersowana skrzyżowała nogi i ręce, i siedziała na chodniku, patrząc gniewnym wzrokiem jak
kartka rozpada się na kawałeczki. Ludzie patrzyli na nią zdziwieni a nie którzy rozbawieni. Rybacy
w oddali pokręcili zrezygnowani głowami. Lucy mruczała pod nosem przekleństwa powiązane ze
szkołą i kartką oraz pokręconym miastem w którym się znajdowała. Dlaczego w ogóle postanowiła
przyjechać tu a nie do bardziej prestiżowych szkół? Z łatwością dostałaby się do najlepszej szkoły
w całym kraju. Ale że jest uparta to trafiła do Magnolii gdzie będzie uczęszczać do lokalnego liceum.
Z własnego kaprysu.
Westchnęła przeciągle a depresyjne chmurki zaczęły się nad nią zbierać.
- Lucy weź się w garść! Trzeba znaleźć tą cholerną szkołę!
I jak pomyślała, tak zrobiła. Gdy tylko spytała się kilku osób o drogę, znalazła się pod szkolnym
budynkiem w mniej niż 10 minut, co wcale nie było daleko od miejsca gdzie rzeka pochłonęła jej
kartkę. Budynek był ogromny a uczniowie nadal wchodzili do środka rozmawiając z przyjaciółmi
Może jednak się nie spóźniła? Z lekkim uśmiechem, poprawiła torbę na ramieniu i ruszyła do drzwi
za którymi znajdowała się recepcja. Uczniowie posyłali jej ukradkiem spojrzenia i szeptali między
sobą jak tylko przeszła obok nich. Lucy czuła się z tym nieswojo, ale to zignorowała.
Weszła do środka budynku, i skierowała do biurka za którym siedziała kobieta ze zmarszczkami
i okularami które spadały jej z czubka nosa. Siwe włosy były związane w ciasnego koka na czubku
głowy i nie zwracała uwagi na żadnych uczniów którzy coś się próbowali od niej dowiedzieć.
Nie pewnym krokiem podeszła do biurka i pochyliła się, uśmiechając.
- Dzień dobry. - Powiedziała. Nie dostała odpowiedzi. - Proszę panią?
- To nic nie da. Ignoruje wszystkich. - Usłyszała za sobą i obróciła się stając twarzą w twarz z
ciemnowłosym chłopakiem, który uśmiechał się do niej. Lucy już chciała coś powiedzieć, gdy nagle
ktoś wleciał w chłopaka, a okazał się być to inny chłopak.
- Gray! Szybko! Ona nas zabije! - Ryknął różowo włosy chłopak ciągnąc chłopaka za sobą i obaj
zniknęli za rogiem. Kolo Lucy ktoś lub coś przebiegło tak szybko że ledwo zauważyła jak coś
czerwonego znika za tym samym zakrętem.
- Eh? - Lucy spytała. - Co ta ma być?
- Ohh, to Fairy Tail. Powinnaś być już na lekcji. - Lucy obróciła się i zauważyła jak recepcjonistka
patrzy się na nią uważnie zza swoich dużych okularów.
- Tylko ze ja nie mam planu lekcji. Dzisiaj się tu przeniosłam. - Lucy wytłumaczyła szybko, a kobieta
westchnęła.
- Pełne imię.
- Lucy Heartfilia. - Mruknęła rozglądając się naokoło szukając osób które mogły by podsłuchiwać.
- Ta Lucy Heartfilia? - Kobieta spytała niedowierzająco.
- Troszkę ciszej! - Lucy pisnęła.
- Ah, tak, tak. - Kobieta mruknęła, wystukując coś w swój stary komputer. Wydrukowała kartkę i
zlustrowała ją wzrokiem.
- No, dziecko. Nieźle się wkopałaś. - Kobieta powiedziała rozbawiona.
- Huh? Czemu?
- Twoja klasa...
- Jaka?
- Fairy Tail. Klasa dla delikwentów.
Lucy w klasie dla delikwentów? To będzie niezłe xD Jeszcze, że razem z Natsu, Grayem i resztą... Haha już to sobie wyobrażam xD
OdpowiedzUsuńPozdrowionka i miłego pisania następnych rozdziałów! ;)
Ah, rewelacja. Podoba mi się. Klasa dla delikwentów. Mmmm. ^^ Tylko szkoda, ze było pisane tak dawno... Wciąż mam nadzieję, ze nie zapomniałaś o tym blogu, gdyż ostatnio zauważyłam zmieniony wygląd. Niecierpliwie czekam i odwiedzam bloga codziennie z nadzieją, że coś się pojawi. Nawet dodałam do obserwowanych... ^_^ Więc pozostaje mieć nadzieję na powrót - mam nadzieję, że szybki.
OdpowiedzUsuń